PATRZĄC NA GOŁĘBIE part 1
na jednej takiej ławeczce, na głównej i najbardziej "zadbanej" alei w moim mieście czasami siadam i rozmyślam, rozmyślam, co by było gdyby... Spotykam się tam co parę dni z jedną kobietą, rude włosy, porażające spojrzenie [już o niej pisałem] ale z nią nie rozmawiam, chociaż bardzo bym chciał. Siedzimy obok siebie i patrzymy się na gołębie.
Co jakiś czas przerywa nam jadący na sygnale radiowóz, żul proszący o kasę na fajki, babka roznosząca ulotki, lecz nie są w stanie wybić nas z transu, bo my porozumiewamy się poprzez myśli. Cieszę się, że znów zobaczę ją kiedy wrócę do domu na TVN o 17:55, na ławeczce mówi mi, że to nie długo się skończy, że zapomnę ją i będe mógł ją spotkać już tylko na tej ławeczce. Ona jedna mnie rozumię, ona jedna poświęca mi czas, ona jedna po prostu na mnie patrzy, a ja patrzę na nią. Nie całujemy się, nie wiem nawet gdzie mieszka, ale mam wrażenie, że ona wie o mnie wszystko.
Oboje wiemy, że nic z tego nie będzie, przecież ona ma swoją karierę, ja szkołę, mase lasek do wyrwania, zrobienia upragnionej kariery sędziego piłkarskiego, ale ja zawsze będę o niej myślał i zawsze będziemy się mogli spotkać na tej ławeczce na alejach